niedziela, 31 stycznia 2016

Telefon 12 - Diabelskie Tango.

*Nadawca SMS-a - Leo Loki Hospicius *

  Heh. Jakie to sprytne. Podłożenie dowodów do torebki Lucy, żeby ją wrobić. Sprytne, ale nie do końca. Być może by to przeszło, lecz z oczywistych powodów sprawdziłem blondynkę jako pierwszą. Pokręciłem głową i poprawiłem swoje okulary. Byłem coraz bliższy odkrycia sprawcy, jednakże również jego wizja się oddalała. Czekałem na wyniki sekcji zwłok krewnej naszej gwiazdy. Wstępnie przesłuchano jej najbliższych znajomych oraz rodzinę. Większość zeznań się nie łączyła w ogóle, a duża część osób została wyeliminowana. Najbliżsi twierdzili, że tego wieczoru pokłócili się z Marielle, dlatego trzaskając drzwiami po prostu wyszła na zewnątrz. Ta część jest wyjątkowo zgodna. Czy mógł ją zamordować ktoś z jej otoczenia? Albo może miała pecha i trafiła na grasującego seryjnego mordercę, który po roku znów postanowił się ujawnić? Jeśli to drugie, wtedy będzie trzeba znów uspokoić ludzi, zanim znów znajdziemy kolejne zwłoki. W każdym razie mam nadzieję, że moi podwładni ciężko pracują, by odnaleźć sprawcę. Czytając raporty z zeznań i oglądanie przesłuchań w telewizorku, wcale nie oczyszczało moich myśli. Może faktycznie powinienem wziąć urlop, dokładnie jak radziła Lucy? Jestem już chyba za stary na kreatywne myślenie.
  Nagle zadzwonił telefon. Skrzywiłem się lekko. Zazwyczaj sprawy, które prowadzimy nie dotyczą morderstw, raczej drobnych kradzieży lub interwencji w trakcie bójek lub wypadków samochodowych. Ot, typowe wezwania. Żony podejrzewające o zdrady mężów dzwonią po prostu do detektywów albo dają zlecenia gildiom magów. Trzeba wspomnieć, że o ile biura detektywistyczne są legalnie założone, o tyle gildie magów stanowią drugą stronę medalu. Wiele się namęczyłem namawiając rząd Magnolii, żeby policja mogła mieć magów w szeregach. Prawdopodobnie zaakceptowali to tylko dlatego, ponieważ mogą mieć część z nich pod ścisłą kontrolą. Od kiedy Jellal namieszał w obradach, magowie jeszcze bardziej stanowią niepożądaną część społeczeństwa w mieście. Od incydentu buntu przeciwko zwykłej jednostce społeczeństwa, wręcz się obawiają ich potęgi i tego do czego może ona doprowadzić. Jednakże przeczuwam, iż rozkaz wybijania osób z magią będzie dla nich zbyt ciężki oraz sami poniosą straty. Może nawet większe niż gdyby zostawili tą sprawę. Ja jako policjant nie mam zamiaru się mieszać w wojnę między magami, a regularną armią. Po to stworzyłem to miejsce, by osoby pragnące spokoju w czasie konfliktu mogły sobie spokojnie żyć.
  - Dobry wieczór. Tu komenda policji Leo Lokiego Hospiciusa, w czym mogę służyć? - Użyłem standardowego powitania, ale z przemęczenia nie podałem adresu.
  - Men, Dobry wieczór. Tu Ichiya, szefie. Znalazłem zwłoki w lesie – mruknął zdenerwowanym głosem. Westchnąłem. Chyba o urlopie na tą chwilę mogę sobie pomarzyć. Mój podwładny nie zdążył jednak skończyć, ponieważ do gabinetu weszła moja narzeczona. Wszystko byłoby nawet normalnie, gdyby przebywająca z nią osoba nie miała czarnych ciuchów i maski na twarzy oraz nie mierzyła z lufy pistoletu do blondynki.
  - Prosił, żebym go do ciebie przyprowadziła – oznajmiła ze spokojem kobieta. A to intrygantka! Czekała tylko na mój znak. Znak by mogła go przyskrzynić. Kiwnąłem głową ze zrozumieniem. Mężczyzna był jak na razie spokojny. Mógł się bardziej postarać z przebraniem, wręcz na kilometr każdy by go poznał.
  - Masz mi coś do przekazania? - zapytałem. Moja komórka zaczęła pikać. Przyszedł do mnie esemes.


Nadawca: Twój Przyjaciel Morderca.
To tylko ostrzeżenie. Wiem o was wszystko. Nie trudź się z namierzeniem mej osoby, gdy przyjdzie do ciebie ta wiadomość już dawno pozbędę się dowodów. Jeśli się nie postarasz ktoś z WAS będzie następny. Zagrajmy w grę. Kto szybciej dotrze do celu. Ja w znalezieniu kolejnej ofiary, czy ty w rozwiązaniu kim jestem? Nie mogę się tego doczekać.
Pozdrawiam Serdecznie, Mściciel.


  Dałem znak Lucy i oboje przeszliśmy do działania. Ona kopnęła niskiego napastnika w klejnoty, a gdy zawył z bólu ja podbiegłem odbierając mu broń. Blondynka w tym samym czasie go obezwładniła, zakładając mu kajdanki.
  - Koniec gry, Ichiya – wysyczała, a ja zrozumiałem, że rozmawiałem z panem mścicielem przez słuchawkę telefonu.Wygląda na to, że cała sytuacja jest bardziej skomplikowana niż mi się wydawało.

*Nadawca SMS-a – Juvia Lockser *

  - Śpij moje dzieciątko, wezmę cię na rączki bym mogła zapomnieć o dniach codziennej troski. Śpij moje dzieciątko, zgniotę twoje nóżki bym mogła zapomnieć o dniach codziennej troski. Śpij moje dzieciątko, czemu masz przestraszone oczy? Mamusia cię przytuli i zapomni o dniach codziennej troski. Śpij moje dzieciątko, ostatni oddech wydaj, gdy mama cię przytuli, więc nigdy nie zapominaj tej pieśni swej matuli. Zdychaj, zdychaj, zdychaj wreszcie bym mogła odzyskać w tym domu spokój wreszcie! - Głos mamy rozlegał się po całym domu. Siedziałam skulona w kącie i miałam o wiele bardziej spuszczoną głowę niż na placu zabaw. Odkąd dowiedziała się, że mam nadprzyrodzone zdolności każdego ranka śpiewała tą dziwną piosenkę. Czułam się winna.
  - Juvia przeprasza – wymruczałam speszona, natomiast starsza kobieta wzdychała ciężko.
  Jej trójkątna twarz, podkrążone od braku snu błękitne oczy oraz rozwichrzone błękitne loki, wydawały mi się zupełnie obce. Surowe rysy twarzy, które kiedyś dodawały jej uroku, aktualnie odbierały całe piękno. Szczególnie jak była wściekła lub smutna. Mleczna niegdyś cera została zaniedbana i pozostała w niej tylko zwykła, obrzydliwa bladość. Wychudzenie odbiło się również na figurze mamy, nikt na nią już nie patrzył tak jak kiedyś. Osobiście uważałam, że kolor sukienki został jedyną rzeczą jaka mi się w niej podobała. Błękitna. Taki odcień miała woda we wszystkich obrazach jakie widziałam. Przyciągało mnie do tego koloru od tamtego dnia. Byłam jak ćma lecąca do ognia. Naiwna, dziecinna i głupia. Mam wrażenie, iż ostatnia z tych cech jeszcze ze mnie nie wyparowała.
  - Zdajesz sobie sprawę z tego jak zniszczyłaś nasze życie? - Pytanie to zawsze padało po moim okazaniu skruchy. Kiwałam tylko głową, bo inaczej nie potrafiłam sobie radzić ze złością kogoś starszego ode mnie. Pani Reiha powtarzała mi, że najlepiej w takich sytuacjach przeprosić, a potem przytakiwać na każde słowo rodziców. Czasami z nią rozmawiałam o swoich problemach. Mama pochylała się nade mną i spoglądała na mnie zawiedzionym wzrokiem. To był koniec całego dnia. Oczywiście tylko wtedy, jeżeli spędzałam go w szkole.
***
  Odpierałam z trudem ciosy Marduka. Jeśli ktoś porównywał walkę do tańca, oczywiście po części się mylił. Taniec jest piękny. Walka tak nie wygląda. No bo jak pokiereszowana twarz lub inna część ciała może wyglądać ładnie? Starałam się zminimalizować swoje obrażenia do minimum. Używałam każdego brudnego chwytu, takiego jak podstawienie nogi albo udawanie, iż mnie coś zabolało, by następnie wyprowadzić tą częścią ciała cios. Brałam pod uwagę również płeć przeciwnika. Kobieta w walce zazwyczaj używa podstępu, mężczyzna czystej siły fizycznej. Przygryzłam wargę. Niedobrze! W bezpośredniej potyczce na dłuższą metę nie miałam żadnych szans. Mam użyć magii? Nie, nie, nie, nie, nie, nie... Ja obiecałam, obiecałam...
***
  Odkąd zostałam brutalnie pobita przez najpopularniejsze dziecko w klasie, praktycznie żadna osoba ze mną nie zamieniła słowa. Słyszałam tylko szepty, że sobie na to zasłużyłam. Chciałam zaprzeczyć, ale nie miałam odwagi. Zżerał mnie wstyd. Niekiedy widziałam spojrzenie tego chłopca, lecz zawsze spoglądał na mnie z obrzydzeniem. Domyślałam się prawdy, jednak nie miałam ochoty do niego ponownie podchodzić. Ruda czupryna i miodowe oczy były charakterystyczne, więc po prostu zaczęłam go unikać. W bardzo umiejętny sposób. Jednak to nie rozwiązywało mojego problemu. W tamtym czasie miałam świadomość o istnieniu magii. Nie przyznawałam się, że przetrwałam pobicie przez te dzieci, używając mocy. Inaczej przyszedłby po mnie rząd oraz mnie zabił. Magowie byli przekleństwem dla siebie i dla innych. Wszyscy mi to wpajali, więc o tym pamiętałam.
  Magnolia to spokojne miasto, którego nie dosięgła plaga magów. Tak mówili mama i tata. Nie pamiętam tylko dlaczego, gdy mówili o magach mieli bledsze twarze. Ich oczy zawsze były wypełnione strachem z domieszką nienawiści. Właśnie przez to nie miałam zamiaru wspominać jak przetrwałam to pobicie. Może to tylko jakiś okres dojrzewania? Tak, właśnie tak myślałam. Byłam głupim szczylem, który nie miał kompletnego pojęcia o cenie za jaką trzeba zapłacić, by być potężnym. Wracając do ceny jeślibym przesadziła nigdy nie wrócę do ludzkiej formy. Zrozumiałam cenę tej potęgi, dokładnie w chwili kiedy ją otrzymałam.

***
  Stop. Nie mogę teraz o tym myśleć. Pogrążę się jeszcze bardziej. W jednym momencie walki mnie olśniło. Marduk i Ishtar! Duet łowców, który słynie z tego, że żaden mag ich jeszcze nie pokonał. Pomińmy fakt, że te stowarzyszenie łowców zdradzili. O ile osoby ze mną walczącej nie znałam, o tyle kobietę zajmującą się Grayem już tak. Co o niej wiem? Całkiem sporo. Czy ona mnie kojarzy? Szczerze w to wątpię. Bądźmy szczerzy komisariat policji przyjmujący magów spotykał się z dużą opozycją, ale po długich próbach miał zezwolenie stowarzyszenia łowców, jak i rady Magnolii. Inaczej już dawno bym wąchała kwiatki od spodu. Dlaczego znajdują się w Arenie - X? To nie miało żadnego sensu! Chyba, że zlecenie dał im... Niech go weźmie szlag! To dlatego wysłał esemesa? Po to by mnie ukarać i upokorzyć? O nie, nie. Nie zamierzam wciągnąć się w jego gierki.
  Przez wściekłość nie zauważyłam ruchu, który zrobił przeciwnik. Wyjął lancę. Jednak kiedy się złościłam słyszałam w głowie pewien rodzaj szumu. W takich momentach zazwyczaj nad sobą nie panowałam. Gdy poczułam punkt uderzenia, zatrzymałam go ciśnieniem stworzonym przez wodę. Wbrew pozorom to nie jest przyjemne uczucie, kiedy coś przelatuje lub jest zatrzymywane przez twoje ciało. Miałam dylemat. Powiedzieć im wszystkim prawdę albo udowodnić, że jestem godna zaufania człowiekowi stojącemu za mną, właśnie po to by go zdradzić. Musiałam się wstrzymać.
  - Kochanie, pamiętasz naszą sąsiadkę? - zapytałam z wielkim trudem i odetchnęłam w chwili odparcia lancy.
  - Pamiętam. Była bardzo ładna – mruknął swoim irytującym wszystkich głosem.
  - Wiem, że była ładna. Nie musisz, aż tak tego podkreślać – syknęłam, żeby zachować pozory normalnej rozmowy.
  - Och, nie bądź zazdrosna. Po prostu kiedyś zdarzyło mi się spojrzeć na jej walory. Te blond włosy i błękitne oczy pociągały nie tylko mnie, więc co z nią? - Pominęłam pierwszą część. Wiedziałam, że spróbuje jakoś mnie sprowokować. Po to bym przegrała zakład.
  - Postanowiła zmienić miejsce zamieszkania, no wiesz te drzwi były strasznie dyskomfortowe. Teraz ma już nowe drzwi i nigdy już nie wypadają jej z zawiasów – odpowiedziałam i przemieniłam moje ciało w strumień wody. Zasygnalizowałam przy tym lecącą lancę, więc czarnowłosy bez problemu ją zamroził. W ułamku sekundy. Ciekawe jaką on płaci cenę? Używając wody znalazłam się na miejscu Graya, natomiast on na moim. Wróciłam do normalnej postaci. Ugh... Nigdy więcej nie użyję magii. Przysięgam. To był pierwszy raz, gdy złamałam swą obietnicę.
  - Hej, Ishtar. Dawno się nie widziałyśmy, prawda? Powinnam zakończyć to w miarę szybko. - Osoba, która się posługuję mieczem z ognia ma ze mną marne szanse. Co więcej jest mi potrzebna, żebyśmy mogli opuścić Arenę-X. Lód do zamrożenia sceny, ogień do wypalenia otworu, piorun do kontroli wyładowań elektrycznych i woda, dzięki której wypłyniemy. Tylko skąd weźmiemy błyskawicę? To naprawdę diabelskie tango, igranie z czasem.

*Nadawca SMS-a – Cana Alberona *

  Siedziałam naburmuszona obok Laxusa. Blondyn mi nie odpuszczał i żądał, żebym przeprosiła Evergreen. Nie pozwalał mi pić wina, ponieważ myślał, że gdy do niej podeszłam nie byłam trzeźwa. Dobre sobie! Ja bym mogła ją przetrzepać, nawet bez jednego promila alkoholu w krwi. Ot, tak. Bo mało osób się tutaj bije? Zachowywał się jak natrętny ochroniarz. Na domiar złego wszędzie mu towarzyszyła ta wszechmocna trójeczka. Liczba trzy nie była dla mnie szczęśliwa. Raczej pechowa. Moje karty nigdy się nie mylą.
  Odkąd miałam tamtą wizję nie pozwalał mi wypić, choć jednej kropelki. W dodatku spoglądał na wszystkich z taką wyższością i ignorancją, że zaczęło mnie to wnerwiać. Nikt, kurwa nikt, nie zabroni mi pić! Szczególnie, iż chodziłam trzeźwa przez calutki tydzień. Nawet jeśliby miał to być sam Makarov, wręcz jestem gotowa mu się sprzeciwić. I żaden Gromowładny Bóg albo jego świta nie będzie mnie powstrzymywać. Jestem Cana Alberona, czyż nie do cholery?! Jestem bardziej trzeźwa, gdy jestem nietrzeźwa i to jest moja dewiza.
  - Mira, lampkę wina proszę – oznajmiłam twardo, ale czy ja do reszty zwariowałam? - Pomyłka, proszę o beczkę wina albo nie! Dwie beczki! Jak już szaleć to na całego – dodałam z całkowitą powagą. Białowłosa spojrzała na mnie zdziwiona, lecz z uśmiechem przyjęła moje zamówienie.
  Kiedy zobaczyłam groźną minę Laxusa wspaniałego, nawet nie okazałam przerażenia. Byłam zbyt trzeźwa, żeby się kogokolwiek bać. Dopóki czegoś nie wypiję będę bardziej upierdliwa niż zwykle. Przećwiczę również udawanie łez, by mieć blondyna z głowy w razie czego.
  - Co się gapisz? Nie masz lepszych zajęć, gromuś? Na przykład niańczenie trójki snobów? - zauważyłam słusznie. A niech ktoś postanowi się ze mną kłócić to oberwie wszystkimi moimi butami pod ręką lub czymkolwiek co mi wpadnie do głowy. Przerwał mi potężny huk. Chyba zbyt się przeliczyłam. Jedyne co mogłam zrobić to powiedzieć tylko jedno:
  - O ja pier... Nie sądziłam, że bierzesz to tak poważnie. Gdybym wiedziała to bym się wstrzymała. Nie musiałeś przepołowić całego budynku gildii na pół piorunem! - W tej chwili cieszyłam się, iż większość członków wybyła, by wypełnić zlecenia od zleceniodawców. Tym razem chyba przesadziłam.
                                                                                            
 Od Autorki:
No cóż... Wróciłam i wstawiłam rozdział, chociaż mam jeszcze kilkanaście innych blogów do nadrobienia. Naprawdę długa nieobecność daje mi nieźle w kość. Mam nadzieję, że się nie zniechęciliście tą długą przerwą i nadal będzie czytać to opowiadanie. Tak jak obiecałam, postanowiłam wstawić rozdział najpierw na tym blogu. Jeżeli zauważycie jakieś błędy lub literówki oświećcie mnie. Miałam naprawdę długą przerwę od poprawiana rozdziałów i literówek. W każdym razie wreszcie opublikowałam ten nieszczęsny rozdział 12 i jestem dumna, że wreszcie pomimo tylu trudności ujrzy on światło dzienne. No to życzę miłej lektury. :)
Pozdrawiam Serdecznie Lavana Zoro ;)
                                                                                               



No i:
http://ft-halo-zglos-sie-nie-ignoruj-mnie.blogspot.com/2016/01/mina-rok-no-i-moj-powrot-ver2.html
Dziękuję, że ze mną tyle wytrwaliście, pomimo tylu przerw.xD
                                                                                         

11 komentarzy:

  1. W końcu! Jezus Cana jest epicka. I Juvia ❤
    Czekam na kolejny rozdział i na Laxusa i Cane xD oraz Gruvie. B)
    Brudne myśli aktywacja!
    ~Kofuku życzy weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja reakcja była taka sama.xD Oczywiście kiedy mogłam już wejść na internet i bloggera.
      A Laxus i Cana będą. Tak samo jak Gruvia.xD Bądź co bądź razem z Jerzą są na podium paringów tego opowiadania według ankiety. ;)
      A co do Cany, no ba! Ona jeszcze niejeden raz rozwali system. Laxus zresztą też. :D
      Dziękuję bardzo za wenę.
      Pozdrawiam Lavana Zoro :)

      Usuń
  2. Nareszcie rozdzialik <3 Cieszę się, że wreszcie udało ci się wrócić do blogowanka. Jak pewnie wiesz najbardziej czekam na Jerzę ale ten kawałek z Caną epicki ^^ "Jestem bardziej trzeźwa, gdy jestem nietrzeźwa i to jest moja dewiza.". Biedna Miruś chyba nie sądziła ile będzie musiała sprowadzać alkoholu do gildii. No i humroki Laxus'a ... ciekawe co zrobi jak ktoś naprawdę będzie chciał mu dopiec. No to czekam na kolejne rozdzialiki ~~ I weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj ^^
      No nareszcie się udało. Gdybym jeszcze miała na to jakiś większy wpływ ten rozdział pojawiłby się o wiele wcześniej.xD
      Jerza będzie w następnym rozdziale. Jeżeli spojrzysz na wyniki ankiety zajmuje drugie miejsce i to po Gruvii. :) To już mogę tobie potwierdzić, że na pewno będzie fragment z Jerzą.
      Tia. Cana ma proste podejście do życia, ale humorki Laxusa ją troszkę utemperują, jak i ona zacznie temperować jego.xD To chyba jeden z najbardziej komediowych paringów HHZG!NIM!, nie licząc MirajanexNatsu.
      Mira jest jednak silna i mogłaby nawet przynieść trzy beczki. :D
      Praktycznie to jestem już do przodu, ale wena zawsze w cenie, więc dzięki. Miło wiedzieć, że jeszcze ktoś pamięta o istnienu tego bloga.xD
      Pozdrawiam Lavana Zoro :)

      Usuń
  3. Chwilowo nie mam siły czytać, więc zrobię to jutro. Ale informuję cię, że zostałaś nominowana :) więcej tutaj:http://demon-czlowiek-grzech.blogspot.com/2016/01/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Nareszcie <3
    Przepraszam za to nękanie, ale jakoś smutno mi było bez tego bloga.
    Cana znowu genialna no i Juvia i Gray z tym ich ironicznym "kochanie" :3 Zaskoczyłaś mnie mnie ze zdrajcą... Ichiya... SERIO?! xd Już szybciej uwierzyłabym w Lucy, no ale w sumie ona nie miałaby powodu. Więc ciekawe jaki powód do współpracy z "Mścicielem" ma Ichiya, bo oni razem współpracują, prawda?
    Co do błędów, to w ostatnim myślniku w smsie Juvii nie powinno być chyba "nie": "Osoba, która się posługuję mieczem z ognia nie ma ze mną marne szanse." a tak poza tym jest OK :)
    No i jeszcze ciekawi mnie jaką cenę za używanie swojej mocy płaci Juvia i inni :?

    Jak widać też wyszłam z wprawy i z napisaniem tego komentarza miałam mały kłopocik :p

    Życzę weny, zdrówka i duuużo czasu ^.^ Buziaki :*

    *Hime-chan*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak w ogóle to klikając na zakładkę "Me dzieła" pokazuje mi się odmowa dostępu i nie mogę przez to wejść na Wytwory Lavany :(

      *Hime-chan*

      Usuń
    2. Napisałam informacje w Poście "Minął rok". Aktualnie ustawiłam wytwory Lavany na prywacie, ponieważ przeprowadzam na tym blogu drobne zmiany techniczne.xD
      Tak, Ichiya współpracuję z mordercą i dzięki za wytknięcie błędu, już poprawiam.
      I tak ma bardzo dobry powód. Podpowiem, że tylko jedna osoba o tej współpracy wiedziała. Reszta jest czysta.
      Ano Cana genialna, a co do Gray i Juvii to ironiczne "kochanie", później nie będzie daleki od prawdy.xD
      Pozdrawiam Lavana Zoro ;)

      Usuń
  5. 1) Witaj z powrotem!
    2) Przepraszam, że mnie nie było od momentu opublikowaniu rozdziału, ale sesja... i reszty się pewnie domyślasz.
    Co do rozdziału. Cieszę się, że dodałaś tych "Nadawców", bo o niebo lepiej się czyta. Rozdział był przyjemny i ciekawy, choć dotarłam do kilku zdań, których sensu pojąć nie mogłam. Albo coś ze mną nie tak, albo ty gdzieś popełniłaś błąd.
    Ale faktem jest, że ogólnie miałam problem w trakcie czytania rozdziału, bo na początku w ogóle nie mogłam ogarnąć się w fabule - za dużo czasu minęło. Ale jakoś udało się przeczytać i zrozumieć :)
    Weny, czasu i sprawnego kompa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1) Nom! Ja również witam!
      2) Nic nie szkodzi. Ja doskonale rozumiem Twój powód. Nie masz za co przepraszać.xD
      Być może nie mogłaś czegoś pojąć właśnie przez tą dużą przerwę, bowiem jest duże nawiązanie do poprzednich rozdziałów, a z taką dużą przerwą cóż... Nie dziwię się w sumie. A jeżeli nie przez tą przerwę to może ja sama o czymś zapomniałam i sknociłam. Jeśli tak jest to będzie mi głupio. -0-0-
      Mam teraz kilka problemów na głowie, więc ewentualnie sprawdzę czy nie ma jakiś nielogiczności i najwyżej poprawię je później. Najzabawniejsze jest to, że mogły się pojawić, bo właśnie z powodu mojej awarii kompa, jak pisałam komuś na GG najwięcej rozdziałów mi wcięło właśnie tego opowiadania. -c-c- W ogóle to cud, że dodałam jednak ten rozdział i nie byłam zniechęcona straceniem kilkunastu rozdziałów w przód. Także się cieszę, że jednak zrozumiałaś. I tak. Dodałam już nadawców do wszystkich rozdziałów. :)
      Pozdrawiam Lavana Zoro :)

      Usuń

Przeczytałeś? Skomentuj, ładnie proszę! Anonimy proszę o podpis. :)