*Nadawca
SMS-a - Leo Loki Hospicius *
Heh.
Jakie to sprytne. Podłożenie dowodów do torebki Lucy, żeby ją
wrobić. Sprytne, ale nie do końca. Być może by to przeszło, lecz
z oczywistych powodów sprawdziłem blondynkę jako pierwszą.
Pokręciłem głową i poprawiłem swoje okulary. Byłem coraz
bliższy odkrycia sprawcy, jednakże również jego wizja się
oddalała. Czekałem na wyniki sekcji zwłok krewnej naszej gwiazdy. Wstępnie przesłuchano jej najbliższych znajomych oraz rodzinę. Większość
zeznań się nie łączyła w ogóle, a duża część osób została
wyeliminowana. Najbliżsi twierdzili, że tego wieczoru pokłócili
się z Marielle, dlatego trzaskając drzwiami po prostu wyszła na
zewnątrz. Ta część jest wyjątkowo zgodna. Czy mógł ją
zamordować ktoś z jej otoczenia? Albo może miała pecha i trafiła
na grasującego seryjnego mordercę, który po roku znów postanowił
się ujawnić? Jeśli to drugie, wtedy będzie trzeba znów uspokoić
ludzi, zanim znów znajdziemy kolejne zwłoki. W każdym razie mam
nadzieję, że moi podwładni ciężko pracują, by odnaleźć
sprawcę. Czytając raporty z zeznań i oglądanie przesłuchań w
telewizorku, wcale nie oczyszczało moich myśli. Może faktycznie
powinienem wziąć urlop, dokładnie jak radziła Lucy? Jestem już
chyba za stary na kreatywne myślenie.
Nagle zadzwonił telefon.
Skrzywiłem się lekko. Zazwyczaj sprawy, które prowadzimy nie
dotyczą morderstw, raczej drobnych kradzieży lub interwencji w
trakcie bójek lub wypadków samochodowych. Ot, typowe wezwania. Żony
podejrzewające o zdrady mężów dzwonią po prostu do detektywów
albo dają zlecenia gildiom magów. Trzeba wspomnieć, że o ile
biura detektywistyczne są legalnie założone, o tyle gildie magów
stanowią drugą stronę medalu. Wiele się namęczyłem namawiając
rząd Magnolii, żeby policja mogła mieć magów w szeregach.
Prawdopodobnie zaakceptowali to tylko dlatego, ponieważ mogą mieć część
z nich pod ścisłą kontrolą. Od kiedy Jellal namieszał w
obradach, magowie jeszcze bardziej stanowią niepożądaną część społeczeństwa w mieście. Od incydentu buntu przeciwko zwykłej
jednostce społeczeństwa, wręcz się obawiają ich potęgi i tego
do czego może ona doprowadzić. Jednakże przeczuwam, iż rozkaz
wybijania osób z magią będzie dla nich zbyt ciężki oraz sami
poniosą straty. Może nawet większe niż gdyby zostawili tą
sprawę. Ja jako policjant nie mam zamiaru się mieszać w wojnę
między magami, a regularną armią. Po to stworzyłem to miejsce, by
osoby pragnące spokoju w czasie konfliktu mogły sobie spokojnie
żyć.
- Dobry wieczór. Tu komenda
policji Leo Lokiego Hospiciusa, w czym mogę służyć? - Użyłem
standardowego powitania, ale z przemęczenia nie podałem adresu.
- Men, Dobry wieczór. Tu
Ichiya, szefie. Znalazłem zwłoki w lesie – mruknął
zdenerwowanym głosem. Westchnąłem. Chyba o urlopie na tą chwilę
mogę sobie pomarzyć. Mój podwładny nie zdążył jednak skończyć,
ponieważ do gabinetu weszła moja narzeczona. Wszystko byłoby nawet
normalnie, gdyby przebywająca z nią osoba nie miała czarnych ciuchów i maski na twarzy oraz
nie mierzyła z lufy pistoletu do blondynki.
- Prosił, żebym go do ciebie
przyprowadziła – oznajmiła ze spokojem kobieta. A to
intrygantka! Czekała tylko na mój znak. Znak by mogła go
przyskrzynić. Kiwnąłem głową ze zrozumieniem. Mężczyzna był
jak na razie spokojny. Mógł się bardziej postarać z przebraniem,
wręcz na kilometr każdy by go poznał.
- Masz mi coś do przekazania?
- zapytałem. Moja komórka zaczęła pikać. Przyszedł do mnie
esemes.
Nadawca:
Twój Przyjaciel Morderca.
To tylko ostrzeżenie. Wiem o
was wszystko. Nie trudź się z namierzeniem mej osoby, gdy przyjdzie
do ciebie ta wiadomość już dawno pozbędę się dowodów. Jeśli
się nie postarasz ktoś z WAS będzie następny. Zagrajmy w grę. Kto
szybciej dotrze do celu. Ja w znalezieniu kolejnej ofiary, czy ty w
rozwiązaniu kim jestem? Nie mogę się tego doczekać.
Pozdrawiam
Serdecznie, Mściciel.
Dałem znak Lucy i oboje
przeszliśmy do działania. Ona kopnęła niskiego napastnika w
klejnoty, a gdy zawył z bólu ja podbiegłem odbierając mu broń.
Blondynka w tym samym czasie go obezwładniła, zakładając mu
kajdanki.
- Koniec gry, Ichiya –
wysyczała, a ja zrozumiałem, że rozmawiałem z panem mścicielem
przez słuchawkę telefonu.Wygląda na to, że cała sytuacja jest bardziej skomplikowana niż mi się wydawało.
*Nadawca
SMS-a – Juvia Lockser *
-
Śpij moje dzieciątko, wezmę cię na rączki bym mogła zapomnieć
o dniach codziennej troski. Śpij moje dzieciątko, zgniotę twoje
nóżki bym mogła zapomnieć o dniach codziennej troski. Śpij moje
dzieciątko, czemu masz przestraszone oczy? Mamusia cię przytuli i
zapomni o dniach codziennej troski. Śpij moje dzieciątko, ostatni
oddech wydaj, gdy mama cię przytuli, więc nigdy nie zapominaj tej
pieśni swej matuli. Zdychaj, zdychaj, zdychaj wreszcie bym mogła
odzyskać w tym domu spokój wreszcie! - Głos mamy rozlegał się po
całym domu. Siedziałam skulona w kącie i miałam o wiele bardziej
spuszczoną głowę niż na placu zabaw. Odkąd dowiedziała się, że
mam nadprzyrodzone zdolności każdego ranka śpiewała tą dziwną
piosenkę. Czułam się winna.
-
Juvia przeprasza – wymruczałam speszona, natomiast starsza kobieta
wzdychała ciężko.
Jej
trójkątna twarz, podkrążone od braku snu błękitne oczy oraz
rozwichrzone błękitne loki, wydawały mi się zupełnie obce. Surowe
rysy twarzy, które kiedyś dodawały jej uroku, aktualnie odbierały
całe piękno. Szczególnie jak była wściekła lub smutna. Mleczna
niegdyś cera została zaniedbana i pozostała w niej tylko zwykła,
obrzydliwa bladość. Wychudzenie odbiło się również na figurze
mamy, nikt na nią już nie patrzył tak jak kiedyś. Osobiście
uważałam, że kolor sukienki został jedyną rzeczą jaka mi się
w niej podobała. Błękitna. Taki odcień miała woda we wszystkich
obrazach jakie widziałam. Przyciągało mnie do tego koloru od
tamtego dnia. Byłam jak ćma lecąca do ognia. Naiwna, dziecinna i
głupia. Mam wrażenie, iż ostatnia z tych cech jeszcze ze mnie nie
wyparowała.
-
Zdajesz sobie sprawę z tego jak zniszczyłaś nasze życie? -
Pytanie to zawsze padało po moim okazaniu skruchy. Kiwałam tylko
głową, bo inaczej nie potrafiłam sobie radzić ze złością kogoś
starszego ode mnie. Pani Reiha powtarzała mi, że najlepiej w takich
sytuacjach przeprosić, a potem przytakiwać na każde słowo
rodziców. Czasami z nią rozmawiałam o swoich problemach. Mama
pochylała się nade mną i spoglądała na mnie zawiedzionym
wzrokiem. To był koniec całego dnia. Oczywiście tylko wtedy,
jeżeli spędzałam go w szkole.
***
Odpierałam
z trudem ciosy Marduka. Jeśli ktoś porównywał walkę do tańca,
oczywiście po części się mylił. Taniec jest piękny. Walka tak
nie wygląda. No bo jak pokiereszowana twarz lub inna część ciała
może wyglądać ładnie? Starałam się zminimalizować swoje
obrażenia do minimum. Używałam każdego brudnego chwytu, takiego
jak podstawienie nogi albo udawanie, iż mnie coś zabolało, by
następnie wyprowadzić tą częścią ciała cios. Brałam pod uwagę
również płeć przeciwnika. Kobieta w walce zazwyczaj używa
podstępu, mężczyzna czystej siły fizycznej. Przygryzłam wargę.
Niedobrze! W bezpośredniej potyczce na dłuższą metę nie miałam
żadnych szans. Mam użyć magii? Nie, nie, nie, nie, nie, nie... Ja
obiecałam, obiecałam...
***
Odkąd
zostałam brutalnie pobita przez najpopularniejsze dziecko w klasie,
praktycznie żadna osoba ze mną nie zamieniła słowa. Słyszałam
tylko szepty, że sobie na to zasłużyłam. Chciałam zaprzeczyć,
ale nie miałam odwagi. Zżerał mnie wstyd. Niekiedy widziałam
spojrzenie tego chłopca, lecz zawsze spoglądał na mnie z
obrzydzeniem. Domyślałam się prawdy, jednak nie miałam ochoty do
niego ponownie podchodzić. Ruda czupryna i miodowe oczy były
charakterystyczne, więc po prostu zaczęłam go unikać. W bardzo
umiejętny sposób. Jednak to nie rozwiązywało mojego problemu. W
tamtym czasie miałam świadomość o istnieniu magii. Nie
przyznawałam się, że przetrwałam pobicie przez te dzieci, używając mocy. Inaczej przyszedłby po mnie rząd oraz mnie zabił.
Magowie byli przekleństwem dla siebie i dla innych. Wszyscy mi to
wpajali, więc o tym pamiętałam.
Magnolia to spokojne miasto, którego nie dosięgła plaga magów. Tak
mówili mama i tata. Nie pamiętam tylko dlaczego, gdy mówili o
magach mieli bledsze twarze. Ich oczy zawsze były wypełnione
strachem z domieszką nienawiści. Właśnie przez to nie miałam
zamiaru wspominać jak przetrwałam to pobicie. Może to tylko jakiś
okres dojrzewania? Tak, właśnie tak myślałam. Byłam głupim
szczylem, który nie miał kompletnego pojęcia o cenie za jaką
trzeba zapłacić, by być potężnym. Wracając do ceny jeślibym
przesadziła nigdy nie wrócę do ludzkiej formy. Zrozumiałam cenę tej potęgi, dokładnie w
chwili kiedy ją otrzymałam.
***
Stop. Nie mogę teraz o tym
myśleć. Pogrążę się jeszcze bardziej. W jednym momencie walki
mnie olśniło. Marduk i Ishtar! Duet łowców, który słynie z
tego, że żaden mag ich jeszcze nie pokonał. Pomińmy fakt, że te stowarzyszenie łowców zdradzili. O ile osoby ze mną walczącej nie znałam, o tyle
kobietę zajmującą się Grayem już tak. Co o niej wiem? Całkiem
sporo. Czy ona mnie kojarzy? Szczerze w to wątpię. Bądźmy
szczerzy komisariat policji przyjmujący magów spotykał się z dużą
opozycją, ale po długich próbach miał zezwolenie stowarzyszenia
łowców, jak i rady Magnolii. Inaczej już dawno bym wąchała
kwiatki od spodu. Dlaczego znajdują się w Arenie - X? To nie miało
żadnego sensu! Chyba, że zlecenie dał im... Niech go weźmie
szlag! To dlatego wysłał esemesa? Po to by mnie ukarać i
upokorzyć? O nie, nie. Nie zamierzam wciągnąć się w jego gierki.
Przez wściekłość nie
zauważyłam ruchu, który zrobił przeciwnik. Wyjął lancę. Jednak
kiedy się złościłam słyszałam w głowie pewien rodzaj szumu. W
takich momentach zazwyczaj nad sobą nie panowałam. Gdy poczułam
punkt uderzenia, zatrzymałam go ciśnieniem stworzonym przez wodę.
Wbrew pozorom to nie jest przyjemne uczucie, kiedy coś przelatuje
lub jest zatrzymywane przez twoje ciało. Miałam dylemat. Powiedzieć
im wszystkim prawdę albo udowodnić, że jestem godna zaufania
człowiekowi stojącemu za mną, właśnie po to by go zdradzić.
Musiałam się wstrzymać.
- Kochanie, pamiętasz naszą
sąsiadkę? - zapytałam z wielkim trudem i odetchnęłam w chwili
odparcia lancy.
- Pamiętam. Była bardzo
ładna – mruknął swoim irytującym wszystkich głosem.
- Wiem, że była ładna. Nie
musisz, aż tak tego podkreślać – syknęłam, żeby zachować
pozory normalnej rozmowy.
-
Och, nie bądź zazdrosna. Po
prostu kiedyś zdarzyło mi się spojrzeć na jej walory. Te blond
włosy i błękitne oczy pociągały nie tylko mnie, więc co z nią?
- Pominęłam pierwszą część. Wiedziałam, że spróbuje jakoś
mnie sprowokować. Po to bym przegrała zakład.
-
Postanowiła zmienić miejsce zamieszkania, no wiesz te drzwi były
strasznie dyskomfortowe. Teraz ma już nowe drzwi i nigdy już nie
wypadają jej z zawiasów – odpowiedziałam i przemieniłam moje
ciało w strumień wody. Zasygnalizowałam przy tym lecącą lancę,
więc czarnowłosy bez problemu ją zamroził. W ułamku sekundy.
Ciekawe jaką on płaci cenę? Używając wody znalazłam się na
miejscu Graya, natomiast on na moim. Wróciłam do normalnej postaci.
Ugh... Nigdy więcej nie użyję magii. Przysięgam. To był pierwszy
raz, gdy złamałam swą obietnicę.
-
Hej, Ishtar. Dawno się nie widziałyśmy, prawda? Powinnam zakończyć
to w miarę szybko. - Osoba, która się posługuję mieczem z ognia ma ze mną marne szanse. Co więcej jest mi potrzebna, żebyśmy mogli opuścić Arenę-X. Lód do zamrożenia sceny, ogień do wypalenia otworu, piorun do kontroli wyładowań elektrycznych i woda, dzięki której wypłyniemy. Tylko skąd weźmiemy błyskawicę? To naprawdę diabelskie tango, igranie z czasem.
*Nadawca
SMS-a – Cana Alberona *
Siedziałam naburmuszona obok
Laxusa. Blondyn mi nie odpuszczał i żądał, żebym przeprosiła
Evergreen. Nie pozwalał mi pić wina, ponieważ myślał, że gdy do
niej podeszłam nie byłam trzeźwa. Dobre sobie! Ja bym mogła
ją przetrzepać, nawet bez jednego promila alkoholu w krwi. Ot, tak. Bo
mało osób się tutaj bije? Zachowywał się jak natrętny
ochroniarz. Na domiar złego wszędzie mu towarzyszyła ta
wszechmocna trójeczka. Liczba trzy nie była dla mnie szczęśliwa.
Raczej pechowa. Moje karty nigdy się nie mylą.
Odkąd miałam tamtą wizję
nie pozwalał mi wypić, choć jednej kropelki. W dodatku spoglądał
na wszystkich z taką wyższością i ignorancją, że zaczęło mnie
to wnerwiać. Nikt, kurwa nikt, nie zabroni mi pić! Szczególnie, iż
chodziłam trzeźwa przez calutki tydzień. Nawet jeśliby miał to
być sam Makarov, wręcz jestem gotowa mu się sprzeciwić. I żaden
Gromowładny Bóg albo jego świta nie będzie mnie powstrzymywać.
Jestem Cana Alberona, czyż nie do cholery?! Jestem bardziej trzeźwa,
gdy jestem nietrzeźwa i to jest moja dewiza.
- Mira, lampkę wina proszę –
oznajmiłam twardo, ale czy ja do reszty zwariowałam? - Pomyłka,
proszę o beczkę wina albo nie! Dwie beczki! Jak już szaleć to na
całego – dodałam z całkowitą powagą. Białowłosa spojrzała
na mnie zdziwiona, lecz z uśmiechem przyjęła moje zamówienie.
Kiedy zobaczyłam groźną
minę Laxusa wspaniałego, nawet nie okazałam przerażenia. Byłam
zbyt trzeźwa, żeby się kogokolwiek bać. Dopóki czegoś nie
wypiję będę bardziej upierdliwa niż zwykle. Przećwiczę również
udawanie łez, by mieć blondyna z głowy w razie czego.
- Co się gapisz? Nie masz
lepszych zajęć, gromuś? Na przykład niańczenie trójki snobów?
- zauważyłam słusznie. A niech ktoś postanowi się ze mną kłócić
to oberwie wszystkimi moimi butami pod ręką lub czymkolwiek co mi
wpadnie do głowy. Przerwał mi potężny huk. Chyba zbyt się przeliczyłam. Jedyne co mogłam
zrobić to powiedzieć tylko jedno:
- O ja pier... Nie sądziłam,
że bierzesz to tak poważnie. Gdybym wiedziała to bym się
wstrzymała. Nie musiałeś przepołowić całego budynku gildii na
pół piorunem! - W tej chwili cieszyłam się, iż większość
członków wybyła, by wypełnić zlecenia od zleceniodawców. Tym razem chyba przesadziłam.
No i:
Od Autorki:
No cóż... Wróciłam i wstawiłam rozdział, chociaż mam jeszcze kilkanaście innych blogów do nadrobienia. Naprawdę długa nieobecność daje mi nieźle w kość. Mam nadzieję, że się nie zniechęciliście tą długą przerwą i nadal będzie czytać to opowiadanie. Tak jak obiecałam, postanowiłam wstawić rozdział najpierw na tym blogu. Jeżeli zauważycie jakieś błędy lub literówki oświećcie mnie. Miałam naprawdę długą przerwę od poprawiana rozdziałów i literówek. W każdym razie wreszcie opublikowałam ten nieszczęsny rozdział 12 i jestem dumna, że wreszcie pomimo tylu trudności ujrzy on światło dzienne. No to życzę miłej lektury. :)
Pozdrawiam Serdecznie Lavana Zoro ;)
No i:
Dziękuję, że ze mną tyle wytrwaliście, pomimo tylu przerw.xD
W końcu! Jezus Cana jest epicka. I Juvia ❤
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział i na Laxusa i Cane xD oraz Gruvie. B)
Brudne myśli aktywacja!
~Kofuku życzy weny.
Moja reakcja była taka sama.xD Oczywiście kiedy mogłam już wejść na internet i bloggera.
UsuńA Laxus i Cana będą. Tak samo jak Gruvia.xD Bądź co bądź razem z Jerzą są na podium paringów tego opowiadania według ankiety. ;)
A co do Cany, no ba! Ona jeszcze niejeden raz rozwali system. Laxus zresztą też. :D
Dziękuję bardzo za wenę.
Pozdrawiam Lavana Zoro :)
Nareszcie rozdzialik <3 Cieszę się, że wreszcie udało ci się wrócić do blogowanka. Jak pewnie wiesz najbardziej czekam na Jerzę ale ten kawałek z Caną epicki ^^ "Jestem bardziej trzeźwa, gdy jestem nietrzeźwa i to jest moja dewiza.". Biedna Miruś chyba nie sądziła ile będzie musiała sprowadzać alkoholu do gildii. No i humroki Laxus'a ... ciekawe co zrobi jak ktoś naprawdę będzie chciał mu dopiec. No to czekam na kolejne rozdzialiki ~~ I weny.
OdpowiedzUsuńWitaj ^^
UsuńNo nareszcie się udało. Gdybym jeszcze miała na to jakiś większy wpływ ten rozdział pojawiłby się o wiele wcześniej.xD
Jerza będzie w następnym rozdziale. Jeżeli spojrzysz na wyniki ankiety zajmuje drugie miejsce i to po Gruvii. :) To już mogę tobie potwierdzić, że na pewno będzie fragment z Jerzą.
Tia. Cana ma proste podejście do życia, ale humorki Laxusa ją troszkę utemperują, jak i ona zacznie temperować jego.xD To chyba jeden z najbardziej komediowych paringów HHZG!NIM!, nie licząc MirajanexNatsu.
Mira jest jednak silna i mogłaby nawet przynieść trzy beczki. :D
Praktycznie to jestem już do przodu, ale wena zawsze w cenie, więc dzięki. Miło wiedzieć, że jeszcze ktoś pamięta o istnienu tego bloga.xD
Pozdrawiam Lavana Zoro :)
Chwilowo nie mam siły czytać, więc zrobię to jutro. Ale informuję cię, że zostałaś nominowana :) więcej tutaj:http://demon-czlowiek-grzech.blogspot.com/2016/01/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńSpoko :) I dziękuję za nominację. ;)
UsuńNareszcie <3
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za to nękanie, ale jakoś smutno mi było bez tego bloga.
Cana znowu genialna no i Juvia i Gray z tym ich ironicznym "kochanie" :3 Zaskoczyłaś mnie mnie ze zdrajcą... Ichiya... SERIO?! xd Już szybciej uwierzyłabym w Lucy, no ale w sumie ona nie miałaby powodu. Więc ciekawe jaki powód do współpracy z "Mścicielem" ma Ichiya, bo oni razem współpracują, prawda?
Co do błędów, to w ostatnim myślniku w smsie Juvii nie powinno być chyba "nie": "Osoba, która się posługuję mieczem z ognia nie ma ze mną marne szanse." a tak poza tym jest OK :)
No i jeszcze ciekawi mnie jaką cenę za używanie swojej mocy płaci Juvia i inni :?
Jak widać też wyszłam z wprawy i z napisaniem tego komentarza miałam mały kłopocik :p
Życzę weny, zdrówka i duuużo czasu ^.^ Buziaki :*
*Hime-chan*
A tak w ogóle to klikając na zakładkę "Me dzieła" pokazuje mi się odmowa dostępu i nie mogę przez to wejść na Wytwory Lavany :(
Usuń*Hime-chan*
Napisałam informacje w Poście "Minął rok". Aktualnie ustawiłam wytwory Lavany na prywacie, ponieważ przeprowadzam na tym blogu drobne zmiany techniczne.xD
UsuńTak, Ichiya współpracuję z mordercą i dzięki za wytknięcie błędu, już poprawiam.
I tak ma bardzo dobry powód. Podpowiem, że tylko jedna osoba o tej współpracy wiedziała. Reszta jest czysta.
Ano Cana genialna, a co do Gray i Juvii to ironiczne "kochanie", później nie będzie daleki od prawdy.xD
Pozdrawiam Lavana Zoro ;)
1) Witaj z powrotem!
OdpowiedzUsuń2) Przepraszam, że mnie nie było od momentu opublikowaniu rozdziału, ale sesja... i reszty się pewnie domyślasz.
Co do rozdziału. Cieszę się, że dodałaś tych "Nadawców", bo o niebo lepiej się czyta. Rozdział był przyjemny i ciekawy, choć dotarłam do kilku zdań, których sensu pojąć nie mogłam. Albo coś ze mną nie tak, albo ty gdzieś popełniłaś błąd.
Ale faktem jest, że ogólnie miałam problem w trakcie czytania rozdziału, bo na początku w ogóle nie mogłam ogarnąć się w fabule - za dużo czasu minęło. Ale jakoś udało się przeczytać i zrozumieć :)
Weny, czasu i sprawnego kompa!
1) Nom! Ja również witam!
Usuń2) Nic nie szkodzi. Ja doskonale rozumiem Twój powód. Nie masz za co przepraszać.xD
Być może nie mogłaś czegoś pojąć właśnie przez tą dużą przerwę, bowiem jest duże nawiązanie do poprzednich rozdziałów, a z taką dużą przerwą cóż... Nie dziwię się w sumie. A jeżeli nie przez tą przerwę to może ja sama o czymś zapomniałam i sknociłam. Jeśli tak jest to będzie mi głupio. -0-0-
Mam teraz kilka problemów na głowie, więc ewentualnie sprawdzę czy nie ma jakiś nielogiczności i najwyżej poprawię je później. Najzabawniejsze jest to, że mogły się pojawić, bo właśnie z powodu mojej awarii kompa, jak pisałam komuś na GG najwięcej rozdziałów mi wcięło właśnie tego opowiadania. -c-c- W ogóle to cud, że dodałam jednak ten rozdział i nie byłam zniechęcona straceniem kilkunastu rozdziałów w przód. Także się cieszę, że jednak zrozumiałaś. I tak. Dodałam już nadawców do wszystkich rozdziałów. :)
Pozdrawiam Lavana Zoro :)