sobota, 31 stycznia 2015

Telefon 2 - Zakład i Wróżbitka.

  *Nadawca Sms-a - Juvia Lockser*
  Usłyszawszy krzyk w parku pobiegłam natychmiast do źródła dźwięku i automatycznie zrobiło mi się niedobrze. Chyba tylko jakiś drań zachowałby zimną krew w takiej sytuacji.
  Mała dziewczynka leżała ułożona w bardzo dziwnej pozycji, a na jej ciele wszędzie było widać krew. Zielone niczym trawa oczy, miała rozszerzone z przerażenia, natomiast drobniutkie usta otwarte.
Prawdopodobne jeszcze żyła kiedy mnie wołała. Spóźniłam się... Dla tego dziecka było już za późno. Pierwszy raz spotykam się z prawdziwym trupem i zdecydowanie nie jest to przyjemne uczucie. Otaczała mnie wieczorna ciemność, gdy ktoś blisko szyderczo się zaśmiał. Czyżby morderca? Serce zaczęło wybijać w mej piersi jakiś dziwny niekontrolowany rytm. Drugi raz czegoś tak się bałam i tym razem to nie byłam ja sama.
  - Dobrze jej tak, czyż nie? Była przeklęta! Każdy kto ma magiczną moc jest przeklęty! Wyeliminuję całe zło z tego popranego świata! Hehehehehehe! - Wzdrygnęłam się mocno. On tu był. Odruchowo sięgnęłam po komórkę i wystukałam numer do komendanta, żeby zgłosić morderstwo zanim podejrzany typek dorwie się do mnie. Jednakże zauważając to po prostu uciekł.
  - Pamiętaj ty możesz być następna, Juvio Lockser! - Rozszerzyłam swe oczy zdumiona. Skąd ten ktoś mnie znał?
  - Halo, tu komenda główna w Magnolii imienia Leo Lokiego Hospicusa w czym mogę pomóc? - usłyszałam standardowe powitanie.
  - Halo, tu Juvia Lockser. Popełniono morderstwo przy pięćdziesiątej drugiej alei, nawet nie trzeba sprawdzać  pulsu, żeby stwierdzić, że dana osoba nie żyje - mruknęłam nadal oszołomiona tym wszystkim.
   - Rozumiem. Postaramy się tam natychmiast pojawić - odpowiedziano. Roztrzęsiona się po prostu rozłączyłam.
  Po piętnastu minutach usłyszałam dźwięk radiowozów. Widząc swą przełożoną i komendanta podbiegłam do nich cała się trzęsąc.
  - Juvia! Wiesz może co się tu dokładnie stało? Opisz nam proszę wszystko ze szczegółami na ile możesz, dobrze? - Blondynka poczochrała moje włosy bym się uspokoiła.
  - Wracałam razem z Mirą, Gajeelem i Jellalem do domu. Rozdzieliśmy się w tym samym miejscu co zwykle. Kiedy przechodziłam jak zawsze  przez tą parkową alejkę usłyszałam krzyk wołający pomocy... - musiałam nabrać powietrza, żeby mówić dalej - I... Znalazłam ją właśnie w takim stanie. Było ciemno, ale sprawca był blisko. Słyszałam jego głos. Wspominał coś o tym, że magowie są przeklęci i ich wszystkich wyeliminuje z tego świata. Znał moje imię oraz nazwisko twierdząc, iż mogę być następna - mruknęłam.
  - Możesz opisać jego wygląd? - Zadano mi kolejne standardowe pytanie. Pokręciłam przecząco głową.
  - Było zbyt ciemno, ale chyba miał dziwny biały płaszcz... To jedyne co pamiętam. Przepraszam, jestem nadal trochę zszokowana - powiedziałam.
  - Rozumiem zostaw nam resztę. Przydzielimy tobie ochronę na jakiś czas, ponieważ możesz być w niebezpieczeństwie. Lily! - Lucy zawołała małego kotka z mieczem. Był praktycznie czarny, lecz wokół oczu i pyszczka otaczał go kolor biały. Cechą charakterystyczną są zdecydowanie zielone portki, które ma na sobie.
  - Niby w jaki sposób ma mnie on ochronić?  - spytałam myślę, że całkiem słusznie.
  - Sugerujesz coś mała dziewczynko? - Spojrzał na mnie groźnie, ale ja twierdzę, iż jest słodki.
  - Nie, ależ skąd możemy wracać do mojego domu. - Uniosłam ręce w geście obronnym. Wykończona dzisiejszymi wydarzeniami myślałam o tym, żeby tylko położyć się spać.


*Nadawca Sms-a - Cana Alberona*
  Okowy ciemności otaczały Magnolię, która wydawała się śmiesznie opustoszała. Dziwne. Nikt oprócz mnie nie pomyślałby, że mogłoby dojść właśnie do strasznej zbrodni. Miasto to przecież na ogół wydaje się spokojne. Trzymając karty w ręku przechadzałam się ciemnymi uliczkami jakby to było całkowicie naturalne.
  - Ścieżki przeznaczenia schodzą się  i rozchodzą. Co ciebie czeka wędrowcu na tej życiowej ścieżce? Ścieżki przeznaczenia schodzą się i rozchodzą. Czy spotka cię szczęście, czy może pech? Ścieżki przeznaczenia schodzą się i rozchodzą. Jakie spotkanie przeznaczone ci jest? Ścieżki przeznaczenia schodzą się i rozchodzą. Jaka pisana ci człeku jest śmierć? Okowy ciemności zapadają przyćmiewając blask słońca. Jeśli chcesz spytać wróżbitki oczekuj, że przyszłość nie zawsze ci przepowie szczególnie, iż przez nią możesz faktycznie wylądować w grobie. - Śpiewałam właśnie piosenkę, którą zapamiętałam jeszcze za życia mej matki. Odgarniając swe ciemnobrązowe włosy zaskoczona ujrzałam białowłosą kobietę. Była łudząco podobna do naszej Lisanny, lecz miała o wiele dłuższe włosy. Stała prawdopodobnie nad czyimś grobem.
  - Ślicznie śpiewasz... Czyż nie jest to starożytna wyliczanka, która wskazywała ludzi na ofiary dla pradawnych smoków? Jest bardzo smutna... - Kobieta odwróciła się do mnie pokazując swe zaszklone błękitne niczym niebo oczy. Miała na sobie długą różową sukienkę z białą kokardą na piersiach, a księżyc oświetlił ją jakby była jakąś rozpaczającą boginią unoszącą się na skrzydłach wróżki.
  - Dziękuję. Z jakichś powodów ta pieśń jest dla mnie bardzo nostalgiczna - mruknęłam spoglądając w niebo.
  - Tak zdecydowanie czuć ten smutek, aż chcę się płakać nad losem tej osoby... Jesteś wróżbitką? - zapytała. Wskazała przy tym na mą granatową chustę z małymi dzwoneczkami.
  - Nie widać? Chcesz, żebym przepowiedziała ci przyszłość? Dla ciebie mogę zrobić to za darmo. - Dziwne. Nigdy wcześniej nikomu tego nie proponowałam, ale przy tej kobiecie automatycznie wyczuwałam duże cierpienie i chciało mi się płakać z powodu czyjeś utraty.
  - Pewnie, czemu nie? - uśmiechnęła się, lecz sam uśmiech nie był radosny. Widać ukryty w nim smutek. Zapewne to jest przywdziana maska białowłosej kobiety.
  Wzięłam do ręki karty i je potasowałam. Unosząc do góry jedną z rąk w powietrzu pojawiło się siedem kart. Reszta talii wróciła pod mój płaszcz. Widziałam jak błękitne tęczówki dziewczyny rozszerzają się ze zdumienia. Muszę wspomnieć, że moje karty były dość unikalne i wróżąc czyjąś przyszłość ilustrowały tą osobę, której właśnie wróżyłam.
  - Pierwsza karta przedstawia dzieciństwo. Obrazuję cię jako zagubioną dziewczynę, która udaję pewną siebie, żeby chronić dwójkę młodszego rodzeństwa. Masz, a raczej miałaś brata i siostrę, prawda? Siostra została zabita przez brata opętanego przez magiczną moc, a sam brat później zaginął. Druga karta przedstawia teraźniejszość. Cierpisz szukając sensu swego życia, pracujesz w policji, żeby nikomu się nie przytrafiło to co tobie w dzieciństwie. Odwiedzasz codziennie groby swych bliskich, więc nadal nie możesz pogodzić się z ich śmiercią. Trzecia karta przedstawia pokłady magicznej mocy w tobie drzemiącej. Czyżby przejęcie? I to nawet bardzo silne możesz się równać pod względem mocy magicznej z Erzą Scarlet. Jednakże za bardzo boisz się używać tej mocy. Czwarta karta przedstawia przyjaźń. Tu trafiłaś idealnie, są wobec ciebie całkowicie szczerzy, ale niedługo jeden z twych przyjaciół zagubi swą drogę i nie ma pewności czy będziesz w stanie mu pomóc. Możliwe, że przez jego popełnione błędy będzie za późno. Piąta karta przedstawia miłość. Niedługo spotkasz przeznaczoną ci osobę, która wywróci twój świat do góry nogami. Jest powiązana bardzo mocno z twoją siostrą i możesz od niej dowiedzieć się wielu rzeczy na jej temat. Szósta karta oznacza przeznaczone spotkanie. Spotkasz niedługo bliskie ci osoby, na których ci zależało i przeżyjesz miłe zaskoczenie. Ostatnia karta wspomina o nadchodzącym niebezpieczeństwie. Kogoś ci bliskiego albo nawet ciebie może spotkać niedługo ktoś niebezpieczny. Będzie to miało związek z zakładem, który przypieczętujesz z przyjaciółmi. - Próbowałam złapać oddech. Jeszcze nigdy wróżenie nie pochłaniało u mnie tak wiele mocy magicznej. Kobieta stała osłupiona, następnie spoglądnęła w bok i odgarnęła włosy.
  - Kim jesteś? - zapytała. Wyczuwałam od niej potężną oraz niebezpieczną aurę. Wolałam odejść póki mam szansę.
  - Nie musisz wiedzieć, ponieważ prawdopodobnie się nigdy już nie spotkamy. Jednak jeśli ci zależy na mym imieniu nie mam nic przeciwko, żeby je zdradzić. Jestem Cana - odpowiedziałam grzecznie na pytanie.
  - Skoro spytałaś  o moje imię nie uważasz, że najpierw powinnaś zdradzić swoje? - Popatrzyłam na nią jak najchłodniej umiałam.
  - Mirajane. Jestem Mirajane.
  - Może się jeszcze spotkamy Mrajane, ponieważ dwie osoby zdradzające swoje imię mogą być ze sobą powiązane. Mogą również w ogóle się ponownie nie spotkać. - Po tych słowach odeszłam w swą stronę z powrotem śpiewając piosenkę, którą pamiętałam za życia swej matki...  Znajdując się przy budynku swojej gildii po prostu do niej weszłam. Usiadłam na jednym z dębowych krzeseł. Nie miałam ochoty pić beczki wina tak jak to miałam w zwyczaju.
  - Kim była ta kobieta? Jej aura była porównywalnie przytłaczająca jak ta Laxusa lub Erzy. Dobrze, że nie ma tego pierwszego w pobliżu, ponieważ zacząłby ze mnie drwić pacan jeden. Nadal mam mu za złe ten pamiętny egzamin na maga klasy "S" - wyszeptałam i z tymi słowami kładąc się na stoliku usnęłam.

*Nadawca S-msa - Juvia Lockser*
  Poranne promienie słońca wchodziły przez okno oświetlając mą śpiącą twarz. Budzik zaczął dzwonić, więc go wyłączyłam. 
  - Juvia, wstawaj! - Lily zaczął po mnie skakać.
  - Tak, tak - powiedziałam, a z mych ust poleciała ślina.
  - Pamiętasz? Od dziś zaczynasz żyć jak zwykła obywatelka Magnolii, więc z łaski swojej ubierz się w coś zwykłego! Byle to nie byłby mundur. Musisz się spotkać również z Gajeelem i pozostałymi.
  - Doskonale to rozumiem! Po jakiego grzyba budzisz mnie po ósmej rano skoro umawialiśmy się dopiero na godzinę szesnastą, przecież wyrobię się na czas! - warknęłam przecierając oczy.
  - Jesteś kobietą, więc założyłem, że będziesz szykować się co najmniej cztery godziny - mruknął przez co automatycznie dostał ode mnie prawym sierpowym.
  - Obudź mnie o dziesiątej i daj mi wypocząć. Teraz potrzebuję tego najbardziej po wczorajszych wydarzeniach - rzekłam - Poza tym mam przeczucie, że niedługo będą czekać mnie jeszcze większe wrażenia, więc wolałabym wypocząć póki mam jeszcze okazję, czaisz Lily? Jeśli będziesz sprawiał problemy wyślę ciebie na specjalne szkolenie do Gajeela... - dodałam.
  - Dobrze już nic nie mówię, ale potem nie miej do mnie pretensji, że nie zdobyłaś żadnych innych informacji o położeniu Fairy Tail czy Gildartsie! - krzyknął. Rzuciłam poduszką, żeby się wreszcie uciszył. Doskonale wiem, że znalezienie gildii, a co dopiero tego człowieka może być problemem. Poza tym skoro to są magowie będę musiała przełamać opory i użyć swej mocy by do nich dołączyć, czyż nie? 
  Ja... Ja nie wiem czy potrafię użyć jej ponownie. Zbyt bardzo się boję własnej magii oraz przede wszystkim obawiam, iż kiedy jej użyję ujrzę swe prawdziwe oblicze.  Dla mnie to zadanie to ciężki orzech w mej psychice, który muszę przełamać, żeby je wykonać. Jednak nie ma sensu się nad tym rozwodzić. Będę myślała o tym kiedy zaczniemy w ogóle wypełniać powierzoną nam misję...

Od Autorki:
 No cześć moi drodzy! Zdecydowałam, że rozdziały Halo, halo zgłoś się! Nie ignoruj mnie będą pojawiać się zawsze w soboty około godziny osiemnastej! Także tego mam nadzieję, że rozdział was nie zanudził i zostaniecie na dłużej[Ach, ta trema.]  Po za tym - Do zobaczenia! Zobaczymy się w następną sobotę o podobnej porze!
Pozdrawiam Lavana Zoro ; )

                                                                                                        
                                                                                                            
     

11 komentarzy:

  1. Przed chwilą znalazłam tego bloga i podoba mi się :) Czekam na nowe rozdziały i życzę ci dużo weny :) Do usłyszenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam! Cieszę się, że tu trafiłaś nawet jeśli dopiero znalazłaś mego bloga :)
      Dziękuję! Na pewno wena mi się przyda.xD
      Pozdrawiam Lavana Zoro :D

      Usuń
  2. Ech i nie ma Jellala i Erzy choć z drugiej strony oto może lepiej że biedek jeszcze nie myśli że "Nie zasługuje na nią" Lily jaki wredny od rana wszystkich budzi.. no może niech sam się ruszy i polata po okolicy wypatrując rzeczonego maga.Cena świetna.. tyle od razu odkryć swą wróżbą xD

    AlonseKurokami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jellal i Erza się pojawią. Trzeba tylko poczekać, a żeby nie robić złudnych nadziei nie będzie ich w następnym rozdziale.xD Za to zaszczyci nas swą obecnością pewien lodowy mag.xD
      Bo Cana jest świetna!xD Nie widać tego po moim avatarze?^^
      Znaczy to zależy od aury osoby, której wróży. Powiedzmy - jeśli zna ją dłuższy czas szczegóły stają się coraz bardziej niewyraźne. W przypadku Mirajane spotkała ją ot, tak. Równie dobrze mógłby być to Gajeel, ale to, że ich nie zna[przynajmniej na razie.] Pozwala ujrzeć jej więcej szczegółów i dokładniej wróżyć. Co do kwestii magii u każdego na pewno co nieco jeszcze wyjaśnię.xD
      Pozdrawiam Lavana Zoro :)

      Usuń
  3. Ha! A jedak trup! Ha! Mam do tego nosa xD Czyli że Lily ma być teraz ochroniarzem Juvii? Jakoś słabo to widzę, on jest słodziutki ^^
    Milutka była ta piosenka. Fragment z wróżką taki tajemniczy, już czuję, że coś się kroi xD
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałam, że łato mnie przejrzałaś, ale na pewno cię czymś zaskoczę. Lavcia a dużo pomysłów!xD
      Lily jest słodziutki w swojej małej formie. Pamiętaj, że posiada jeszcze tą większą! :D
      Oczywiście, że się kroi! Gdyby nie kroiło to nie byłoby tego opowiadania.
      Pozdrawiam Lavana Zoro :)

      Usuń
  4. Hej, hello i witam~
    Mam bardzo duże zaległości więc nie będę się rozdrabniać. *^*
    Rozdział super. Cane przedstawiłaś jak jakiegoś ducha, lub ja sobie ją tak wyobraziłam, ale to przez twój opis. XDD Ale tak fajnie.
    Ogółem, ja to czekam na Erze~ Więc idę do następnego. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam, witam! ^^
      Fragment z Caną w pewnym sensie miał pokazywać to Coś, więc nieważne jak sobie go wyobraziłaś tylko, że odniosłaś wrażenie mistycyzmu.xD
      Troszkę jeszcze minie zanim Erza się pojawi.xD
      Pozdrawiam Lavana Zoro :)

      Usuń
  5. Hmmm.... Nie rozumiem... To znaczy, ze w twoim świecie istnieje coś takiego jak magia? Ogólnie rozdział cudowny, ale jakoś tak się zagubiłam w pewnym momencie. Taka mała uwaga ode mnie... Szkoda, że dokładniej nie opisałaś zwłok - ja sadystka - a tak poza tym, to było naprawdę fajnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już tłumaczę. Tak, istnieję. Jednakże osoby posługujące się magią stanowią mały procent społeczności i nie mogą się zbytnio tym chwalić. Magia w Magnolii jest wyklinana i nienawidzona przez zwykłych ludzi, natomiast Ci, którzy się nią posługują muszą być bardzo ostrożni. Każda osoba z magiczną mocą płaci pewną cenę za swą potęgę i każda inaczej ją odczuwa. Czyli jak można wnioskować gildię magii są całkowicie nielegalne. Ogólnie w pierwszych rozdziałach był to zabieg specjalny, żeby innych troszeczkę skołować, ale większość ubolewała nad brakiem Jerzy.xD Ogółem temat magii i jej używanie jest jednym z wątków, które tworzy całokształt opowiadania. Używasz magii = Coś zawsze tracisz. Później bardziej będę rozwodziła się nad tym tematem, opisując zastosowania mocy magicznej, jak i ludzi, którzy magii nie używając oraz chcą ją całkowicie wyplenić.xD
      Pozdrawiam Lavana Zoro :)

      Usuń
    2. Ok, dzięki za tłumaczenie ;)

      Usuń

Przeczytałeś? Skomentuj, ładnie proszę! Anonimy proszę o podpis. :)