sobota, 28 lutego 2015

Telefon 5 - Poszukiwania w stogu siana. Cz.3

 *Nadawca Sms-a - Cana Alberona*
  No dobrze od czego powinnam zacząć poszukiwania tej kobiety, której wróżyłam? Już wiem! Pójdę po prostu tam  gdzie ją pierwszy raz spotkałam! Czyli w stronę tamtego przystrojonego grobu. Zamknęłam powieki swoich oczu, żebym mogła się lepiej skupić. Energia całej tej Mirajana była niewyczuwalna z tej odległości. Widocznie tylko będąc obok możesz wyczuć jej magiczną aurę.
  Nic nie zdziałam stojąc trochę oddalona od gildii, pora ruszać. O ile pamiętam trzeba przejść przez park, żeby tam trafić. W porównaniu do mego poprzedniego spaceru aktualnie było o wiele więcej ludzi, jak również samochodów. Trzeba będzie uważać bardziej niż mam to w zwyczaju. Jakiś psychopata teraz poluje na kobiety mające magiczną moc, więc tym bardziej jest niebezpiecznie.  Przeciskając się głównie przez staruszki wreszcie dotarłam nad grób, przy którym stała wcześniej Mirajane. Dziwię się, że zapamiętałam jej imię. To prawda, że przeznaczenie jest z góry określone, jednakże to nie znaczy, iż nie mamy na nie wpływu. W tym wypadku zakręciłam wielkim kołem fortuny i sama zdecydowałam się je popchnąć do przodu. Tę decyzję podjęłam sama bez pomocy kart lub wsłuchania się w głos mojej mocy. Jeśli ktoś będzie tego żałować może być tylko mną.
  Poczułam ogromny szok kiedy przeczytałam godność zmarłych osób. Przecież każdy byłby w szoku gdyby się dowiedział, że osoby, które rozmawiają z nim codziennie w gildii są uznane oficjalnie za zmarłe. Zaczynam mieć wątpliwości czy aby na pewno to co zamierzam zrobić będzie słuszne. Jednakże nie zamierzam świecić za nich oczami jeśli okłamali po prostu tą kobietę. Jest silna, a my potrzebujemy teraz kogoś silnego bardziej niż kiedykolwiek. Mogłabym poprosić o to Laxusa, lecz wątpię by zgodził się siedzieć w budynku gildyjnym dłużej niż dwanaście godzin na dobę.

***
*Nadawca Sms-a - Juvia Lockser*
  - Mira, czy kierujemy się do jakiegoś specjalnego celu? - zapytałam zniechęcona. Idziemy w tym samym kierunku już od dwóch godzin, lecz jak do tej pory nic nie zbliżyło nas do odnalezienia gildii Fairy Tail.
  - W sumie tak się wściekłam na Gajeela, że nawet nie spoglądałam na drogę - oznajmiła z rozbrajającym uśmiechem. Padam! A ona mi mówi, że szła gdziekolwiek ją poniosą nogi! I jak tu nie kochać mego wspaniałego życia?
  - Może powinnyśmy się tutaj zatrzymać i rozejrzeć chociaż po okolicy? - Kolejne pytanie automatycznie padło z mych ust
  - Nie ma po co. To jest najbardziej niezaludniona i najbardziej pusta część Magnolii - mruknęła odgarniając kosmyk swych włosów ręką. 
  Rzeczywiście jeśli się rozejrzeć po okolicy nie było ani śladu żywej duszy. Stare kremowe domy praktycznie już nikły w oczach, będąc poniszczone do granic możliwości. Zamiast normalnych ulic wszędzie były wyłożone tak zwane "kocie łebki."  Spoglądając w niebo miałam takie wrażenie, że zawali się nam  na głowę. Zdecydowanie nie za bardzo chciałam tu przebywać.
  - Miruś, wiesz co? Lepiej zawróćmy. Czuję się jakoś nieswojo - wydukałam ocierając prawą ręką czoło. Bolała mnie głowa z powodu gorąca.
  - Jest ci za gorąco, prawda? - uśmiechnęła się olśniewająco - Odkąd zaczęłaś u nas służbę zaczęłaś doceniać siebie bardziej, nie mylę się? - dodała niespodziewanie. Czułam, iż mimowolnie moje oczy się rozszerzają a moja mina wyraża duże zdumienie.
  - Na jakiej podstawie tak twierdzisz? - zadałam nurtujące mnie od jednej minuty pytanie.
  - Kiedy zaczynałaś służbę w policji mówiłaś o sobie w osobie trzeciej i opisywałaś tak samo swoje czynności, ale niedawno to zanikło. Zazwyczaj takie osoby mają niskie poczucie własnej wartości, więc wypowiadają się o sobie jakby nie byli tą osobą. Stąd taki wniosek. - Dosłownie osłupiałam. Skąd Strauss tyle wie? Ach, no tak jest psychologiem kryminalnym. Nic dziwnego, że ma taką wiedzę. To pewnie tylko jedna mała wisienka na czubku lodowej góry. Ciekawi mnie tylko jedno... Dlaczego wybrała zawód, który nie wymaga siły fizycznej skoro umie naprawdę świetnie walczyć?  Jednakże wątpię bym poznała na to odpowiedź, ponieważ panowała u nas istotna zasada - Nie wolno rozmawiać nam o naszej przeszłości jeśli zawiera coś istotnego. Przynajmniej tak zarządził komendant Loki.
  - Nieważne. Nie chcę o tym mówić. Powinnaś chyba pamiętać co zarządził pan Hospicius - mruknęłam, a Mirajane się tylko roześmiała. Im dłużej ją znam tym mam większą pewność, że ten śmiech jest jej niewidoczną maską i czymś w rodzaju obrony. Nie obwiniam ją o to, przecież ja oraz pozostali wcale nie jesteśmy lepsi.
  A wspominając o innych, ciekawe jak idą poszukiwania Gajeelowi i Jellalowi? Mam nadzieję, że tak jak nam, ponieważ jeśli nawet tego nie przyznaję - zależy mi na wygraniu przypieczętowanego zakładu.
  - Wracajmy do grobów, by jeszcze raz przemyśleć gdzie powinnyśmy szukać, okej? - Błękitnooka tylko przytaknęła, więc nie czekając ani chwili dłużej skierowałam swe kroki, żeby jak najszybciej powrócić do miejsca wcześniejszego spotkania.
***
*Nadawca Sms-a Jellal Fernandes*
  - Jellal, rusz  wreszcie swe dupsko i pomóż mi szukać tej całej gildii! - warknął poirytowany Gajeel. Naprawdę mógłby popracować nad milszym sposobem bycia. Gdyby nie jego wybuchowy charakter zapewne już dawno razem z Mirą i Juvią znaleźlibyśmy dany obiekt.
  - Uspokój się, Gajeel. Tłum na plaży i tak wystarczająco zwraca na ciebie uwagę. Wyglądasz jak rasowy bandzior - stwierdziłem wzruszając ramionami.
  - A ty jak niezdecydowany emo, który boi się pocałować dziewczynę, ponieważ obawia się, że ją skrzywdzi - odpowiedział trafiając w mój czuły punkt.
  - Daruj sobie te durne komentarze, dobra? - skrzywiłem swe usta w grymasie.
  - Gehe! A co mi niby zrobisz? Mogę sobie mówić co chcę! Obowiązuję wolność słowa mruknął, a kilka przechodzących panienek w bikini, aż zemdlało na ten widok. Właśnie tego nienawidzę w kobietach, są one całkowicie nieprzewidywalne. Nie popełnię drugi raz błędu zakochania się w kobiecie. Po aferze z Erzą zacząłem chorować na obecność kobiet. Mirajane i Juvii akurat to nie dotyczy, ponieważ są czymś w rodzaju młodszych sióstr, a nie kimś kto mnie podrywa. Redfox też uważa pewnie tak samo. Różnica polega na tym, że ja znam lepiej Strauss, a on Lockser. Przyjaźń męsko-damska jednak może istnieć. Piszczące panie widocznie nie tylko mnie poirytowały, lecz również mego towarzysza.
  - Ej, były święty magu! Wracajmy bo jeszcze te sprytniejsze oskarżą nas o gwałt - powiedział czarnowłosy wskazując jakąś blondynę, która świeciła dekoltem. Tylko przytaknąłem. W końcu i tak sam miałem zaproponować powrót do punktu wyjścia.
  Na nasze szczęście nie oddaliliśmy się tak bardzo jak przypuszczałem, więc po pięciu minutach dostaliśmy się z powrotem na miejsce spotkania
  W oddali zauważyłem Mirę i Juvię. Widocznie nie tylko my postanowiliśmy zacząć szukać od początku.  Szczerze mówiąc sytuacja jest beznadziejna. Mamy odnaleźć tylko jeden budynek, lecz to jest jak poszukiwanie małej igiełki w stogu siana. Jeśli trafimy do Fairy Tail, już prędzej się zakocham.

***
*Nadawca Sms-a - Cana Alberona*
  No proszę! Nie sądziłam, że kobieta, której wróżyłam poprzedniej nocy tak prędko się tu zjawi. I to z trzyosobową drużyną. Chyba mogę się ujawnić? Tym bardziej, że dwoje z nich spogląda w miejsce, gdzie stoję.
  - Kim jesteś? - spytała mnie błękitnowłosa dziewczyna, a jej ciemne niebieskie tęczówki spoglądały na mnie podejrzliwie.
  - Nazywam się Cana Alberona i jestem wróżbitką. Twoja przyjaciółka powinna mnie poznać, czy może jestem w błędzie? - zapytałam kierując swój wzrok na białowłosą kobietę. Była wyraźnie zmieszana i unikała ze mną kontaktu wzrokowego. Prawdopodobnie jakaś  część mojej wróżby właśnie się spełniła.
  - Tak pamiętam. Spotkałyśmy się tutaj już wczoraj. Masz bardzo ładne oczy kiedy są oświetlone. Ciemność im zdecydowanie nie służy - uśmiechnęła się, ale jej głos był niepewny.
  - Dziękuję za komplement, chociaż nie po to tutaj przyszłam - wypowiedziałam akcentując dokładnie każde słowo. 
  - Och, rozumiem. W takim razie oczekujesz ode mnie czegoś? - odparła obserwując ruchy swych towarzyszy, którzy patrzyli na nas jak na wariatki.
  - Nasza gildia potrzebuję nowych magów, więc chciałam poprosić, żebyś dołączyła do Fairy Tail. - Starałam się mówić jak najbardziej oschłym głosem Wolałam nie pokazywać, iż bardzo mi na tym zależy.
  - Świetnie  się składa - oznajmiła niespodziewanie - Cała nasza czwórka chciała dołączyć do Fairy Tail i właśnie szukaliśmy budynku gildii - dodała na jednym wdechu. Powinno to wzbudzić moje podejrzenia, ale jej intencje wydają się szczere. W razie jakiegokolwiek nieprzychylnego zwrotu akcji - wezmę całą winę na siebie.
  - W takim razie nie pozostaję mi nic innego jak zaprowadzić  was do mistrza. Chodźcie zaprowadzę was do Fairy Tail. - Wypowiadając te słowa miałam wrażenie, że rozpoczyna się  nowy etap mojego życia, którego nie będę w stanie wcale przewidzieć z kart.
                                                                                                                 
Od Autorki:
No to mamy za sobą rozdział piąty. Chciałam, żeby was zaciekawił  przeszłością, niektórych bohaterów, lecz nie mam pojęcia czy ten cel osiągnęłam. Przepraszam, że nie napisałam notki informacyjnej w zeszłym tygodniu, że nie pojawi się rozdział. :( Kompletnie zapomniałam poinformować, że w sobotę jadę do miasta by zakupić parę rzeczy, ale za to zrobiłam nowy szablon i to jest rozdział, który miał zaszczyt zostać dodany po jego zmianie. Lavana nie próżnowała i napisała wyprzedzające rozdziały, więc ma nadzieję, że wybaczycie jej małe zapominalstwo.
Pozdrawiam Lavana Zoro :)

                                                                                                           
                                                                                                              
     

3 komentarze:

  1. A ci z koleji chyba nie muszę mówić że czekam na Jerzę ... choć znając Jellala pewnie szybko uczuć nie wyzna .... Ok co do akcji to mniemam że Miruś i tutaj miała jakieś przykre przeżycie z Lisanną. A Jellal co znów przeskrobał że go w świętych magach nie chcą ... ten to wiecznie ma problemy. Oj, nie zamartwiaj się jednym tygodniem bez ... nawet jak dodajesz jeden rozdział na dwa tygodnie to i tak jestem pełna podziwu, Ja się nie mam jak wyrobić... wiesz czasu mało a nawet jak wena i pomysł są zwykle muszę przeznaczyć je na kurs. // No a ty mówisz że masz kilka naprzód i jeszcze myślisz że coś źle robisz.

    Ok, więc ruszają do Ft. Gray niech lepiej się więc ukryje, a Jellal już wymyśla wymówki bo jego nagłe "mam narzeczoną" jest naprawdę kiepskim kłamstwem.


    AlonseKurokami

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na nexta bo akcja się rozkręca. Rozdział świetny!!! Oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobra! Na dzisiaj koniec, bo jakoś nagle mnie zmorzyło, więc pewnie pójdę palulu.
    Ogólnie rozdział cudowny. Szkoda, ze tak mało opisów, ale w zasadzie akcja jest fajna, więc kij im w oko. Bardzo przyjemnie się czyta. ZApewne Gajeel właśnie się zakocha... Levy, nadchodzi! Wszystko się ładnie ze sobą łączy. Naprawdę interesujący zabieg z połączeniem magii i świata prawdziwego. Jedyne, co mnie boli, to brak konicznych paringów np. Nalu, które naprawdę uwielbiam!
    Co jeszcze mogę powiedzieć? Cieszę się, ze mam jeszcze inne rozdziały do przeczytania. Szkoda, że tak szybko dotarli do FT, ale skoro Gildarts lubi podróżować, więc może długo minie zanim się wszyscy spotkają? Boże, piszę już troszkę bez sensu.... No nic. Rozdział cudny. Kocham oryginalność, więc cieszę się, że odkryłam twego bloga!
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń

Przeczytałeś? Skomentuj, ładnie proszę! Anonimy proszę o podpis. :)